sobota, 2 sierpnia 2014

„Jak w niebie” Marc Levy



 
(zdjęcie okładki z internetu)


„Arthur wstał i podszedł do drzwi, przekręcił zamek i odwrócił się na pięcie. (…)
-Widzę, że przez Twój dom przetoczyła się wojna, a ty przegrałeś?
Arthur milczał.
-Rozumiem, poddali Cię torturom , przecięli struny głosowe.(…)
-Nie mam pojęcia dokąd się wybierasz, ale jeśli między ludzi, radziłbym zrzucić te łachy i ubrać się normalnie. Mógłbyś też umyć przynajmniej twarz.”

  
"Wyobraź sobie, że chcesz zrozumieć, czym jest rok życia; zapytaj o to studenta, który oblał roczny egzamin. A miesiąc życia? Porozmawiaj o tym z matką, która urodziła wcześniaka i czeka, aby go wyjęto z inkubatora. A tydzień? Zapytaj człowieka, który pracuje w fabryce czy kopalni, żeby wyżywić rodzinę. Dzień? O tym powiedzą ci zakochani, rozdzieleni przez los i czekający na następne spotkanie. Czym jest godzina? O to trzeba zapytać osobę cierpiącą na klaustrofobię, którą awaria uwięziła na godzinę w windzie. Sekunda: popatrz w oczy człowiekowi, któremu udało się uniknąć wypadku samochodowego."

(„Jak w niebie” Marc Levy)

Książkę kupiłam gdzieś na wyprzedaży i stwierdzam, 
że całkiem dobrze się ją czytało do poduszki. 
Może (przynajmniej dla mnie)
nie jest to jakiś znany autor, 
ale opisuje ciekawą historię.
Polecam na taką pogodę jaką teraz mamy :) 


Udanego weekendu
Pozdrawiam
Ania!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Dziękuję za każdy komentarz!