Czas wakacji to początek robienia przetworów. Niektórzy nie lubią się tym zajmować, a ja wprost przeciwnie. Lubię jak mam słoiczek z czymś zrobionym przez mnie. Ponieważ u mnie w domu uwielbiamy wiśnie, postanowiłam zrobić dżem wiśniowy. Znalazło się kilka słoiczków z wiśniami w miodzie do deserów (przepis znalazłam tutaj) i kilka z dżemem wiśniowym i winem. To próbka tego co zrobiłam:
Jak widać każdy słoik z "innej parafii" jak mawia moja mama :)
Zakupiłam w sklepie kluseczki na parze i ubzdurało mi się, żeby zjeść je z sosem jagodowym i bitą śmietaną. W ramach spędzenia czasu ma świeżym powietrzu, wyciągnąłem moje chłopisko do lasu na jagody :) Jagódek wiele nie było, jednak na sosik starczyło, a oddychanie świeżym, leśnym powietrzem - bezcenne.
Takie kluseczki to wspomnienia z dzieciństwa, kiedy własnoręcznie robiła je moja babcia.
Te niestety są kupione, ale też były pyszne.
Sos robiłam "na oko" ;)
Jagody zmiksowałam razem z odrobiną cukru i kilkoma łyżkami jogurtu greckiego. Jego ilość zależy od Waszych upodobań smakowych, tak samo z dodatkiem cukru.
Dzięki jogurtowi sos wyszedł dość gęsty, ponieważ ma on dość stałą konsystencję.
Pyyyycha!
Teraz pracuję nad zaproszeniami na ślub i zawieszkami na butelki,
postaram się je niedługo tutaj pokazać.
Pozdrawiam Was bardzo serdecznie!
Kurcze ale ty pyszności pokazujesz ,moja babcia też robiła kluchy na parze były pyszne.
OdpowiedzUsuńpozdrawiam.
Pyzy z jagodami, mniam :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Dziękuję Wam bardzo.
OdpowiedzUsuńZula u nas w świętokrzyskim to się nazywa kluski na parze - takie drożdżowe. Może w innym regionie mówi się pyzy, choć u nas pyzy to znowu co innego :) Ale wiem, że co region to inna nazwa. Pozdrawiam
Tak się zapatrzyłam na zdjęcie, że nie doczytałam, że to kluski na parze. U nas się czasem mówi na nie "pampuchy" :) A pyzy to pyzy.
OdpowiedzUsuńJutro idę na jagody :)
Pozdrawiam
Udanego jagodobrania, oby komarów jak najmniej było. Ja przeglądał właśnie Twój blog Zulu. Piękne rzeczy robisz. Pozdrawiam niedzielnie!
OdpowiedzUsuń