Gdyby kury wiedziały co się będzie ze zniesionymi przez nie jajami robić, to by pewnie oszalały.
Kolejne jaja, bo to sezon, choć aktualnie robią się jeszcze inne rzeczy np. toaletka.
Na pierwszym zdjęciu jaja w wytłoczce, którą specjalnie malowałam co by była do prezentacji i przechowywania jaj.
Niebieskie jajo miało rewelacyjne kropki i coś poszło nie tak jak należy, bo po nałożeniu pierwszej warstwy lakieru, kropki zaczęły się rozmywać. Może nie wyschły dostatecznie, choć wg mnie były suche.
Złote jajo ma reliefy zrobione pastą strukturalną. Pierwsze, które tak robiłam tą metodą, pomalowane złota patyną.
Zakupiłam mini wiertarkę i teraz bawię się wierceniem w wydmuszkach, nawet całkiem fajna sprawa :) Zobaczymy co z tego wyjdzie.
Pozdrawiam wszystkich odwiedzających moje skromne progi.
Pozdrawiam wszystkich odwiedzających moje skromne progi.
Śliczności nie jajka. Pozdrawiam:)
OdpowiedzUsuńTak wiosennie i swiatecznie u Ciebie.Zycze powodzenia ze spotkaniem z wiertarka.do tego trzeba miec duuuuzo cierpliwosci.Pozdrawiam i dziekuje za odwiedziny na moim blogu.
OdpowiedzUsuńDziękuję Wam za miłe komentarze i wizytę u mnie. Z wierceniem nie jest tak źle, aczkolwiek to dopiero początki więc nie robię jakichś szalonych wzorów, a raczej podstawowe. Nie długo pokaże co wywierciłam :) Pozdrawiam
OdpowiedzUsuń